czwartek, 20 marca 2014

Rozdział 24

*Lili Pov*

Minęło kilka dni, a ja zaczęłam powoli dochodzić do siebie. Codzienne  budzenie się koło Justina było cudowną rzeczą, ale już niedługo będę musiała nocować sama. JB rusza w trasę, a ja wracam do szkoły. Teraz mam jeszcze szanse patrzeć na słodko śpiącego Justina, wygląda niewinnie jak dziecko.

-Będę tak tęsknić za Tobą, tymi pocałunkami i przytulaniem.-wyszeptałam głaszcząc jego policzek-śpisz tak słodko, będzie mi brakować tego widoku.

W pewnym momencie Justin zaczął się wiercić, więc szybko zabrałam rękę, aby się nie obudził, gdy nagle złapał mnie jedną ręką w tali,a drugą za twarz i przyciągnął mnie, słodko całując w usta...

*Justin Pov*

Gdy poczułem ciepło jej ręki od razu moje serce szybciej zabiło. Słowa, które zaczęła mówić bardzo mnie zasmuciły. Już nie mogłem się powstrzymać aby ją przytulić. Przestraszenie wymalowało się na jej twarzy gdy złapałem ją i przyciągnąłem do siebie. Złożyłem pocałunek na jej malinowych ustach, oderwałem się od niej, a ona zrobiła smutną minę.

-Dlaczego przestałeś?-jej niewinność aż mnie podniecała
-Co za dużo to nie zdrowo-podniosłem się z łóżka i powędrowałem do łazienki, zostawiając moją ukochaną samą.
Odkręciłem wodę, a kropelki wody zaczęły spływać na moje ciało i powoli je rozluźniać. Tak, przez ostatnie kilka dni chodziłem spięty, a to chyba przez to, że Lili ma zostać sama.Chciałbym, aby pojechała ze mną, mógłbym mieć ją codziennie przy sobie, a nie tylko przez telefon.W pewnej chwili usłyszałem jakiś hałas, który wyrwał mnie z rozmyślań. Szybko chwyciłem ręcznik i wybiegłem z pokoju, Ujrzałem moją ukochaną, która siedziała przestraszona na łóżko. ponieważ....
----------------------------------------------------------------------------------------------------
Dawno nic nie było, przepraszam. Miałam dużo nauki i brak weny. Dużo się pozmieniało, bo zostałam sama ze wszystkim. Postaram się dodawać posty częściej, ale nic nie obiecuję. KOCHAM WAS <3 

Zapraszam na bloga o mnie http://patkuuu.blogspot.com/
Zostaw coś po sobie będzie mi miło :D

poniedziałek, 4 listopada 2013

Rozdział 23 (POWRÓT)

*6 miesięcy później*

Kolejny raz budzę się koło Justin, ale niestety On za 3 dni wyjeżdża w trasę. Nie mam pojęcia jak sobie bez niego poradzę. Będę mieć jego mamę oraz chłopców, ale to i tak mnie przerasta. Nagle z moich oczu pociekły łzy, chyba jedna upadła na tors Justina bo od razu pocałował mnie w czoło.

-Shawty.. co jest?-zapytał jednak ja nie umiałam odpowiedzieć-Lili, kochanie co się stało?

Wpatrywałam się w jego oczy i n ie mogłam nic z siebie wydusić,nagle poczułam silne szarpnięcie. Nie wiedziałam co się stało. Ponownie usłyszałam głos Justina jednak był on przygnębiony i zapłakany.. zapłakany??

-Lili proszę Cię obudź się! Co Ci jest?! Otwórz oczy i wróć do mnie!-zaczęłam uchylać oczy jednak one bardzo bolały i nie wiedziałam dlaczego. W końcu się udało. Od razu ukazał mi się zapłakany Juss.
-Kochanie co się stało?-pytałam z wielką dezorientacją-Dlaczego płaczesz? Coś stało się chłopcom?

Chłopak nic nie odpowiedział tylko rzucił się na mnie i zaczął przytulać. Nie wiedziałam o co chodzi i dlaczego nie słyszę moich synów. W pewnym momencie oderwałam się od niego. Spojrzałam na niego z pytającą miną, ale nic nie mówił.

-Justin do cholery o co chodzi?-byłam już zdenerwowana,ale i zmęczona tym milczeniem.
-Ty zaczęłaś nagle mocną płakać i nie chciałaś się obudzić. Myślę, że...
-Justin, a gdzie są nasze dzieci?-patrzyłam i szukałam ich nerwowo po pokoju.
-Lili jakie dzieci? O czym Ty mówisz?
-Jak to o czym?-patrzyłam na niego jakby spadł z nieba-Przespaliśmy się i zaszłam w ciążę bliźniaczą. Jesteśmy małżeństwem!
-Shawty o czym Ty mówisz? Tak przeżyliśmy dzisiaj swój pierwszy raz, ale niema żadnych dzieci!-patrzyłam z wielkim nie dowierzaniem na niego. Jak to nie ma dzieci o co tu chodzi? -Lili może to był ten sen przez który płakałaś?
-Aleee jak to? To jest nie możliwe to wszystko działo się tak re-eealnie...-z oczu znowu zaczęły mi spływać łzy.
-Lili. Kochanie..

Juss zbliżył się ponownie do mnie i  mocno przytulił. Poczułam się taka, taka bezpieczna w jego ramionach.Zaczęłam sobie wszystko uświadamiać. Przestraszyłam się, że Justin weźmie mnie za jakąś idiotkę .W tej chwili sama nawet tak o sobie pomyślałam. Spojrzałam w oczy Juju i ujrzałam w nich ogromną troskę. Chciałam coś powiedzieć, ale On zbliżył swoje usta do moich i zaczął delikatnie całować. Wszystko się pogłębiało, aż nagle usłyszeliśmy pukanie do drzwi. Oderwaliśmy się od siebie i chłopak podążył otworzyć. Niestety trochę za późno zorientował się, że jest w samych bokserkach. Na całe szczęście byłą to Jego mama, która przyniosła nam śniadanie. Strasznie miło z jej strony.

-Dzieciaki widzę, że trochę nie w porę- stałą troche speszona, jednak gdy spojrzała na mnie aż ją osłupiło-LILI ! A Tobie co się stało? Justin czy Ty jej coś zrobiłeś?
-Nie!-wręcz krzyknęłam- po prostu przyśniło mi się coś...coś cudownego,..
-I dlatego płakałaś?
 -Właściwie tak, ale nie mam dobrego wytłumaczenia.

Posłałam kobiecie najpiękniejsze uśmiech, po czym skinęła głową i dorzuciła Smacznego,a następnie opuściła pokój.Skonsumowaliśmy pyszne naleśniki i opowiedziałam o moim śnie Juju. Był nim zadziwiony.

-Lili, jak ja bym chciał aby chociaż garstka z tego snu się spełniła.
-Ja do samego końca, a nawet i teraz myślę, że to była prawda.
-Obiecuję Ci, że kiedyś tak będzie... No może nie do końca wszystko, ale moja miłość do Ciebie na pewno...-spojrzał głęboko w moje oczy i się w nich zatopiłam.
-Justin..
-Taak?
-Kocham Cię!

W odpowiedzi otrzymałam cudownego i długiego całusa...


----------------------------------------------------------------------------------
PRZEPRASZAM!!!!!
Miałyśmy dodać rozdziały już dawno, ale niestety rozważałyśmy nad jego zakończeniem. Dzisiaj dopiero wróciła do mnie wiara i wena :D Nie wiem jak wyszedł rozdział, ale mam nadzieję, że się Wam spodoba <33 Chciałabym abyście dodali swoje opinie i jak zauważycie wróciłam jak gdyby do rozdziału 12, a nawet już 13 :D Mam ogromna nadzieję, że się spodoba<33 i jeszcze raz przepraszam, ale mam ostatnio dużo nauki bo nowa szkoła i niestety mam kilka zagrożeń, więc będę próbować Wam coś pisać <33 // Taka Pati



poniedziałek, 26 sierpnia 2013

Rozdział 22

**LILI POV**
Wieczorem gdy tylko goście poszli do domu usiedliśmy z Justinem na kanapie i zaczęliśmy rozmawiać:
- Justin jutro od 8 ty pilnujesz dzieci a ja wstaje do nich w nocy bo ty pewnie nie będziesz ich słyszał.
- O 8 ale...
- Żadnego ale! Ja cię budzę o 8 i pilnujesz dzieci ja też chce się wyspać te 2 godzinki!
- No dobra dla ciebie wszystko kochanie
*Namiętnie mnie pocałował a ja odwzajemniłam pocałunek*
- Jeszcze jedna sprawa. Jutro o 10 jedziemy do sklepu.
- Do sklepu? Po co?
- Po ciuszki dla Jamesa i Colina
- A no tak

**JUSTIN POV**

- Ok ja popilnuje chłopaków a ty weź długą kąpiel
- A co sądzisz że śmierdzę?
- Nie ale chyba w szpitalu nie mogłaś się za bardzo kąpać leżąc w łóżku
- No w sumie racja. Jak by chłopaki płakali zrób im mleko w butelce
- Dobra dam sobie radę

**W ŁAZIENCE**

Najpierw ogoliłam nogi, później dokładnie umyłam włosy i ciało. Zajęło mi to ok. 20 minut. Poleżałam w wannie 10 minut i zaczęłam się ubierać.  Założyłam koszulkę Justina z naszym zdjęciem bo swojej nie mogłam znaleźć i do tego krótkie spodenki. Nie było ich widach bo koszulka była na mnie za duża. Następnie zrobiłam koka i wyszłam z łazienki.

**LILI POV**

- Mmm co tu tak pachnie
- Chłopaki spali więc zrobiłem dla nas kolację
Usiadłam do stołu i Justin podał mi spaghetti
- Smacznego
- Nawzajem - odpowiedziałam

**JUSTIN POV**

- Kochanie co myślisz o wspólnym wieczorze ?
- Justin! Nie wystarczy ci dwójka dzieci?!
- Ale przecież się zabezpieczymy - spojrzałem na nią z mina szczeniaczka
 - Wcześniej też się zabezpieczyliśmy - powiedziałam sarkastycznie
- Ehh no dobra ale jak chłopaki będą mieli pół roku to ja chcę mieć z Tobą kolejne dziecko
- Jak chcesz ale musisz zajmować się chłopakami

**NASTĘPNY DZIEŃ - LILI POV**

Obudziłam się o 7 i zobaczyłam Justina karmiącego chłopaków gdy nagle popatrzał na mnie Justin
- Śpij kochanie ja się nimi zajmę
- No dobrze
Gdy wstałam o 10 szybko się ubrałam i pojechaliśmy do galerii. Poszliśmy do sklepu dla dzieci i kupiliśmy chłopakom po 5 różnych bodów, 5 par skarpetek i po 2 sweterki. Cały dzień spędziliśmy w galerii kupując rzeczy chłopcom mi i Justinowi. Gdy wracaliśmy z galerii Justin jak zwykle zapomniał o dzieciach:
- Justin zwolnij! Masz dzieci w aucie!
- Dobrze przepraszam! Jutro pojedziemy kupimy nowe auto, wolniejsze
- Tak to dobry pomysł
Wróciliśmy do domu, nakarmiłam chłopaków,  zjedliśmy kolacje i poszliśmy spać.
--------------------------------------------------------------------------
przperaszam ze tak długo, nastepny pisze sama. ten rozdział wygrała
alicja_pluta@interia.pl//Iza

poniedziałek, 19 sierpnia 2013

Rozdział 21

** JUSTIN POV **
OMG. Wczoraj przesiedziałem cały dzień w szpitalu. Nie lubię zapachu szpitali, ale dla Lilki wszystko. Dziś muszę wszystko ogarnąć bo moja rodzina wychodzi ze szpitala. Cała trójka. Boję się , że coś zawale z tymi pokojami. w sumie nie uzgodniłem tego z nią. Chcę ją przeprosić za moje zachowanie na weselu.

** LILI POV **
Taaaaaaaaak. Dziś wychodzę ze szpitala. Ale gdzie chłopcy będą spać, nie mamy zrobionych pokoi. Spokojnie pewnie Justin coś wymyślił, a jeśli nie?! Napisze do niego SMS:
Do: PYSIEK : Kochanie martwię się że jak wrócę to chłopaki nie będą mieli gdzie spać.
Nie musiałam długo czekać na odpowiedź
Od: PYSIEK  : Nie martw się , wszystko jest już gotowe. :* Przyjadę po was ok 16.00. Tęsknię.
Do: PYSIEK: Dziękuję , też tęsknię.
Nic mi nie odpisał. Nie wiem co to znaczy ,,wszystko jest już gotowe,, . Po Justinie mogę się wszystkiego spodziewać. Nie martwię się, bo wiem ze mogę mu ufać. Chłopaki jeszcze śpią. Mam chwilkę dla siebie. Spytam się Caroline czy mogę wstać do toalety. /wciskam przycisk wołający ją/
-Hej, wyspałaś się? W czym mogę ci pomóc?
-Pomogłabyś mi wstać , chciałabym wziąć prysznic i wgl.poranna toaleta itd...
-Jasne,podaj mi rękę
poszłam do łazienki i miałam przynajmniej godzinkę dla siebie. Moja chwila nie trwała za długo bo gdy zamknęłam drzwi od łazienki chłopaki zaczęli płakać,więc musiałam iść ich nakarmić. Już umiałam robić to sama więc nie wołałam już Carli. Pierwszego wzięłam Colina
- Mój kochany synek. To ty jesteś starszy o 6 minut.-nakarmiłam go i wzięłam Jamesa.
- Mój drugi kochany synek,. Jesteś młodszy o 6 minut ale kocham cię tak samo jak Colinka,wiesz?
Wszystko zajęło mi ok 30 minut. Położyłam chłopaków spać i poszłam wreszcie do mojego szpitalnego sanktuarium [czyta: ŁAZIENKA]. Wzięłam prysznic,umyłam zęby i włosy które, później rozczesałam i zostawiłam rozpuszczone.  Ubrałam się w czystą piżamę ,którą przywiózł mi Juss. Była całą fioletowa z białymi serduszkami. Położyłam sie w łóżku i chciałam pójść spać, ponieważ chłopaki w nocy płakali. I tak ich kocham. Już prawie zasnęłam, gdy do pokoju weszła Caroline.
- Już gotowa do wyjścia do domu? Czemu masz na sobie piżamę skoro idziesz do domu? 
- Ale ja idę do domu dopiero o 16.00. Justin tak powiedział.
- No niby tak ale zadzwonił że przyjedzie za 30 minut. Powiedział że przywiózł ci jakieś ubranie na powrót.
-Tak,przywiózł. Ok, idę się przyszykować.
Poszłam do łazienki i ubrałam się w to co Justin mi przyszykował. ( strój ).

** W ŁAZIENCE**
- Nie wiedziałam , że mój mąż ma taki fajny styl. Będę go częściej prosić o wybieranie mi ubrań.Hahaaahah.

** POKÓJ SZPITALNY** -Omg , Lilka wyglądasz psześlicznie. Mogę kiedyś porwać Justina na zakupy? Ma świetny styl.
- Niestety to mój prywatny stylista.....żartuję. Kiedyś na pewno wybierzemy się we trojkę na zakupy , nie martw się. 
- Justin powinien już być na dole. Ubrałam chłopaków. Znalazłam jakieś ubrania w twojej torbie , nie obrazisz się?
- Nie no co ty. Dziękuje za wszystko. Tu masz mój numer, wiesz jakbyś chciała sie umówić na zakupy albo coś.
- Dziękuje.  A tu masz mój numer dzwoń jakbyś miała jakieś problemy zdrowotne.-przytuliła mnie i wyszłam z pokoju. Pojechałam windą na dół i czekałam na dworze na Justina. Przyjechał po jakieś 5 minutach swoim Land Roverem ( samochód ).
- Justin nawet nie wiesz jak się cieszę ,że jadę do naszego domu.-przytuliłam go
- Ja też. Wiesz nawet ładnie ci w ubraniach które ci kupiłem.
- Dziękuję- pocałowałam go w w policzek.
-  To Jedziemy?-zapytał
- Tak, ale ja siadam z chłopakami z tyłu ok?
- Dobrze,pomóc ci...znaczy wam-zapytał szczęśliwy
- Tak,dziekuję

** W SAMOCHODZIE **
-Już nie mogę się doczekać kiedy zaczniemy malować i skręcać meble do pokoju chłopaków.
- Wieeeesz, nie musimy tego robić, ponieważ wynająłem ekipę która zrobiła już pokoje i wszystko jest gotowe. Chciałem cie zrobi niespodziankę i przeprosić za moje zachowanie na weselu.
- Co zrobiłeś?! Jak mogłeś zrobić to beż mojej zgody?! Może mi się nie będzie podobać?! Nie pomyślałeś o tym?!
-Kochanie,przepraszam chciałem ci zrobić niespodziankę i chciałem cie przeprosić.
- Nawet mi kwiatów nie kupiłeś!-wydarłam się. i wtedy stanął na awaryjnych światłach wyciągnął mnie z samochody i poszedł w stronę bagażnika. Uklękną na jedno kolano z kwiatami ( kwiaty )
- Lili wybaczysz mi? Już nigdy nie zrobię nic bez twojej zgody. Przepraszam
- Ohh Justin to ja przepraszam Wstań.  - Przytuliłam go i pocałowałam namiętnie-Wybaczam ci i Dziękuję. Możemy już jechać , bo szpitalne jedzenie nie jest za dobre,proszę.?
- Jasne , dla ciebie wszystko.- pojechaliśmy do domu

** W DOMU  **
-Chodź pomogę wam- Justin wziął jedno nosidełko i poszliśmy do domu
-Muszę nakarmić  chłopaków i położyć ich spać.
- Dobrze, chodź pokażę wam pokoje.
Weszłam powoli po schodach, jak juz mówiłam po Justinie można wszystkiego się spodziewać.
- Nie musisz się niczego bać-zapewnił mnie Justin
- Spróbuje.
Pokoje były piękne. Kiedyś opowiadałam Justinowi jak chcę urządzić pokoje i on to wszystko zapamiętał i wgl
- Justin..
- Tylko nie bij,prosze.
- Co? Nie . Te pokoje są przepiękne, dziękuję Ci że zrobiłeś ja dla chłopaków.- rzuciłam mu się na szyję i pocałowałam go namiętnię.
- Proszę bardzo. Wszystko dla mojej rodziny.
- Justin możemy pójść razem do ogrodu tam nakarmię i wgl?
- Jasne chodź.
poszliśmy do ogrodu akurat było ciepło. Justin wziął Jamesa na ręce i powiedział że mama zrobić mu fotkę na tt,zgodziłam się.
- I uśmiech,panowie. <pstryk.>,Gotowe
-Pokaż czy mój synek wygląda tak bosko jak ja
- Ohh Juss
- Przepięknie dziękuje
twitter: ,,  Ja z Jamesem, jednym z moich synków. Bardzo ich kocham. #MuchLove ''




- Wysłane, Chodź , teraz chcę zobaczyć jak karmisz-wzięłam Colinka, bo Juss trzymał Jamesa. I zaczełam karmić. Przy okazji mój kochany mąż zrobił mi zdjęcie.
- Justin, nie w tym momencie.
- No ale zobacz jak wszyłaś:


- Faktycznie, ładnie wyszłam. Tylko nigdzie nie opublikuj,proszę.
- Ok ale mogę na tapetę?
- Jasne.
Później nakarmiłam Jamesa i położyłam ich spać. Następnie z Justinem zjedliśmy romantyczną kolacje, obejrzeliśmy film i poszliśmy do sypialni nadrobić czas który spędziłam w szpitalu i pod koniec ciąży.

** NASTĘPNY DZIEŃ**
- Kochanie wstawaj. Chłopaki głodują i ja z resztą też.
- Dobrze ale daj mi kilka minut.
Poszłam do łazienki umyłam się i uczesałam ubrałam się luźno ( strój 2 )  i poszłam do chłopaków. 
Justinowi zrobiłam omlety a sobie kanapki. Chłopaków nakarmiłam i położyłam spać. Resztę dnia spędziliśmy na opiece nad dziećmi. Po obiedzie poszliśmy kupić ubrania i więcej zabawek dla Jamesa i Colinka. Wieczorem Justin zrobił kolacje , pobawiliśmy się z dzieciakami i poszliśmy spać. Kolejne dnie spędzaliśmy w domu. W odwiedziny przychodzili moi rodzice i rodzice Justina. Przyszli Isa i Chaz (spodziewali się dziecka). Odwiedzili nas też Natalie z Chrisem, David ze swoją narzeczoną. To były najlepsze dni w moim życiu.
-----------------------------------------------------------------------------
Przepraszam,przepraszam, że tak dług. Ale ważne ze jest,prawda?
PAMIĘTAJ CZYTASZ =KOMENTUJESZ , zależy nam na tym. Postanowiłam że nie odchodzę. Postaram sie napisac jeszcze rozdział 22 bo Pati wyjechała na wakacje a ja jestem sama chyba że ktoś chce mi w tym pomóc? piszcie na maila: iza.amorki78@gmail.com .//Izaa

środa, 24 lipca 2013

Rozdział 20

**Justin POV**
Jestem najszczęśliwszym człowiekiem na świecie. Od dziś jestem ojcem. Dowiedziałem się że są to chłopczyki. Postanowiłem z Lili nazwać jednego James,ale nad drugim nie myśleliśmy. Mi bardzo podoba się imię Colin. Nie wiedziałem czy Lili się spodoba. Więc poszedłem sie przekonać. Szukałem sali 126 na 2 piętrze,tam leżała. Gdy tak szukałem tej sali przypomniało mi się ,że ja też sie urodziłem w tym szpitalu w tej sali na tym piętrze. W końcu znalazłem salę i zapukałem.
-Cześć,kochanie- podszedłem do niej pocałowałem ją w czoło.
-Hejka.Znasz płeć,bo ja chyba po porodzie zasnęłam i nie usłyszałam.- powiedziała ziewając.
-Tak,znam- powiedziałem dumny
-To?Może mi powiesz?
-Chłopczyki,cieszysz się?
-Oczywiście,zobacz tam leżą-pokazała w lewo
-Mogę zobaczyć?-zapytałem
-Jasne-tylko ich nie obudź-powiedziała żartobliwie
-Oczywiście.
Podszedłem do moich synów. Matko jak to bosko brzmi. Wyciągnąłem mojego Iphona i zrobiłem im zdjęcie. Zanim wyciągnąłem telefon już się obudzili. Zrobiłem im zdjęcie i wstawiłem na Instagrama i udostępniłem na Twitterze:
,,Oto moi synkowie. Beliebers od dziś jesteście ciociami 2 małych chłopczyków o imieniu James i Colin. No chłopaki macie ponad 40 mln ciotek #MUCHLOVE.''
-Lili chcesz zobaczyć zdjęcie? 
-Tak,ale wolałabym już ich wziąć na ręce.
Pokazałem jej zdjęcie i widziałem jak łza spłynęła jej po policzku.
-Nie płacz kochanie
-Nazwałeś dziecko Colin?.-powiedziała
-Tak,przepraszam że nie uzgodniłem tego z tobą,a  co?
-To najwspanialsze imię jakie kiedykolwiek słyszałam.-miałem ja pocałować ale do sali weszła pielęgniarka o imieniu Caroline.
-O witam!
-dzień dobry-powiedziałem
-Hej Cral,co tam?
-Dobrze, a ty Lilka jak sie czujesz?
-Widzę że chcecie poplotkować,więc idę do stołówki,chcecie coś-wycofałem się
**LILI POV**
-Nie czuję się źle,ale boli mnie trochę głowa no i wiesz ,,tam,,, po porodzie.
-Rozumiem,chcesz jakieś leki przeciwbólowe,czy dasz rade?
-Dam,dam rade.Dzęki.
-OK,to chyba czas na 1 karmienie piersią co ty na to?
-taaak..........yyy...........znaczy nie mogę się doczekać.
-Ok,to ide po maluchy.
po kilku minutach Caroline przyniosła Jamesa i Colina. Moich synów.
-Omfg jakie słodziaki
-Po mamusi- dodała Carl
-Ok, teraz zdejmij górną część koszulki ,weź małego przys..-nie dokończyła bo Juss wparował do sali
-ok,wróciłem kupiłem ci...WOAH co tu się dzieje bez mojej zgody-zaśmiał się ( http://25.media.tumblr.com/tumblr_m7g7byRWcn1rvh6ngo1_500.gif )
-Justin wyjdź z sali i nie przeszkadzaj-Powiedziała Carl
-Dobrze ale..-ciągle się śmiał i nie dokonćzył
-NIE ma żadnego ale,zamknij za sobą drzwi.!-Dodała Carl
Kiedy Juss wyszedł dokończyłyśmy to co zaczęłyśmy.Później Jus przyszedł zaśpiewał mi One Less Lonly Girl i poszedł mówiąc że ma coś do załatwienia
**JUSS POW**
Pojechałem do naszego domu i chciałem zobaczyć jak idzie praca nad pokojami moich dzieci. Chcę wynagrodzić Lili to że na weselu się upiłem i nie byłem z nią więc robie pokoje dla chłopców. Gdy dotarłem do domu zauważyłem kartkę od robotników .:
Więc panie Justinie nasza praca dobiegła końca,mam nadzieję że efekt końcowy się podoba. Rachunek uregulujemy  przy nastepnym postkaniu.Zostawiam panu moją wizytówkę.
                                                                                                                                     Bob Wesley
Napiłem się wody i poszedłem na górę zobaczyć parce Boba. Na korytarzu było czysto. Pokoje chłoapków były niesamowite. Wyglądały tak:
Jamesa :
http://panel30.lh.pl/share/global/Inspiration/upload/6/2228-.jpeg
 Colina:






Może pokoje miały podobne kolory ale mi i tak się podobało. Mam nadzieję że Lilce też się spodoba i szybko wypuszczą ja ze szpitala. Scooter powiedział że mogę wziąć urlop na tyle ile chcę, ja od razu chciałbym powiedzieć 10 lat,ale nie mogę zrobić tego moim Beliebers, więc wziąłem urlop na rok. Nagrałem filmik w którym mówię że urodzili mi się synkowie i ,że biorę urlop na rok bo chcę spędzić ten czas z moją rodziną. Dodałem ten filmik na : Instagrama,Twittera i YouTube. Przeczytałem kilka komentarzy większość były pozytywne.Wiem że moje fanki są wyrozumiałe i wiedzą o co chodzi. Wiem też że mają mi za złe że nie zaprosiłem ich na ślub. Ahh nie ma takiego kościoła na nie wszystkie XD. Prześpię się i lece do szpitala. Zawiozę Lilce pare kosmetyków.
**LILI POV**
Co kilka godzin chłopaki płakali,a ja nie mogłam wychodzić z łóżka. Mogłam tylko wychodzić do toalety. Nie wiecie jakie to uczucie nie móc podejść do własnych dzieci. Caroline mi pomaga ,ale ja chce już iść do domu.  Położyć się wygodnie w łóżku i patrzeć jak Justin opiekuje sie w nocy dziećmi. To będzie jego kara za to że upił się na weselu u mnie olewał. Nienawidzę szpitali. Idę spać.
**JUS POV**
Jest ranek. ubieram się i lecę do mojej żonki.Zaniosłem jej potrzebne rzeczy posiedziałam przy niej ,patrzyłem na chłopaków i byłem szczęśliwy. Później przyszli rodzice i teściowie. Jaxon był szczęśliwy że bd miał z kim się bawić a Jazzy już planowała ślub z jednym z bliźniaków. Cały dzień w szpitalu. 
------------------------------------------------------------------------------------
Heeej. Rozdział mi się nie podoba ale co tam. dedykuje go Alicji P. która prosiła żeby dodać ten rozdział przed sobota wiec włala (nam jak to się pisze. komentujcie . nie umiem pisać
 P.S
Następny rozdział bd: ładniejszy i dłuższy
//Izaa